Plan na dzisiaj - zobaczyc lodowiec...:)! W koncu po to sie przyjezdza do Franz Josef, lub pobliskiego Fox...
Wybieramy sie wiec na punkt widokowy, z ktorego mozna "podziwiac" ta wielka mase lodu... Widok taki sobie... Okolica ladna, ale lodowiec z tak duzej odleglosci nie wyglada imponujaco.... (wedlug mnie, bo Marcowi widok sie podoba;)
Namawiam wiec Marca i postanawiamy pojsc na drugi punkt widokowy (Roberts Point Track)... 5h trekk, dosc wymagajacy... no ale zakladam, ze warto... Trekking bardzo ciekawy, bardzo meczacy;). Po dotarciu na miejscu widok zdecydowanie ciekawszy, ale nie do konca jestem usatysfakcjonowana....chcialabym sie dostac NA lodowiec...:).
Jedno rozwiazanie jest proste - w Franz Josef jest duzy wybor agencji, ktore takie trekkingi na lodowiec organizuja codziennie... Dostaje sie raki na but, cale zbedne wyposazenie;), idzie sie z grupa 30osob i placi sie odpowiednio wysoka sume (okolo 120NZD za 3h na lodowcu);)... Ta opcja jakos mi sie nie podoba...
Drugie rozwiazanie - isc samemu...(tak, tak "genek" ,wyczytalam to na Twoim blogu;)). Po dokladnym rozeznaniu tematu okazuje sie, ze rzeczywiscie na lodowiec mozna isc samemu (agencje caly czas twierdza, ze jest to absolutnie zabronione;)), ale zima trzeba miec przynajmniej raki... Niestety wypozyczenie lub kupienie rakow jest niemozliwe...
Podejmuje decyzje - odpuszczam sobie... moze nastepnym razem:). Na lodowcu juz w swoim zyciu bylam, wiec jakos przezyje to, ze nie bede na lodowcu w NZ...:)
Informacje praktyczne
* Hostel w Franz Josef - 20NZD (dorm lub maly pokoj 2 osobowy); pierwszy hostel po lewej (nie pamietam nazwy) - zupa serwowana o 6 pm - GRATIS:)