Chcialam być na koncu swiata to jestem… Już chyba dalej nie dotre…. Jestem na Stewart Island…!
Pierwszym europejczykiem który zobaczyl wyspe był Kapitan Cook. Myslal on jednak, ze to czesc Wyspy Poludniowej… był rok 1770… Na szczescie 39lat pozniej William Stewart (1wszy oficer statku Pegasus, wujek Jen;)) żeglował w okolicy… wstąpił na wyspe i odkryl ze ta wyspa to osobna wyspa…:). Stad nazwa Stewart Island;)!
Znajduje sie tu jedna wioska, w ktorej w porywch mieszka 400 osob… w okresie zimowym większość noclegowni nie dziala, i w ogole malo ludzi się tu kreci;)! Dzieki temu mieszkam w hotelu, sama w pokoju dwuosobowym, a place jak za dormitorium w hostelu:)!
Wyspa znana jest z tego, ze można tu spotkac m.in. Kiwi (tym razem mowa o ptaku;). Niestety jak od tej pory nie mialam tyle szczescie…. ale caly czas szukam;)!
A jaka pogoda? Wariuje;)! Slonce, grad, wichura, oberwanie chmury, slonce, grad… i tak w kolko, co 10 minut inne zjawisko przyrodnicze:)! Nie przeskadza to jednak, żeby co nieco zobaczyc… warto było tu przyleciec (galeria)
Info praktyczne:
- Na Stewart Island można się dostac promem lub samolotem. Prom odplywa z Bluff, samolot odlatuje z Invercargill. Szczegoly na stronie www.stewartislandexperince.co.nz i www.stewartislandflights.com
Najtaniej wychodzi samolot opcja „stand by” (120NZD dwie strony/70NZD jedna strona) - lecisz jak sa wolne miejsca. Żeby uzyskac informacje nalezy zadzwonic na lotnisko w dniu wylotu, lub po 5pm w dzien poprzedzajacy wylot.
- Znajduje się tu kilka ciekawych tras trekkingowym, niestety w zime czesc z nich jest praktycznie nie do przejscia...