Opuszczam wies, lapie stopa i znowu jestem w Invercargill… Nie chce już dłużej czekac na lepsza pogode bo właściwie wcale nie jest tak zle… Co prawda w gorach po raz pierwszy spadl snieg (z miesiecznym opoznieniem;), ale ja w gory się nie wybieram:)!
Już za godzine mam samolot, a wlasciwie samolocik… Kto zna nazwisko Jen, ten domysli się gdzie lece;)!
A tak w ogole to jestem juz 2 tygodnie w NZ i po raz pierwszy bede korzystala z "platnego" transportu:)!
P.S. Tam gdzie bede telefony zasiegu nie maja... to tak na wszelki wypadek gdyby ktos probowal sie ze mna skontaktowc;). Zapewniam, ze samolot wyladowal bezpiecznie....:)!