W oczekiwaniu na lepsza pogode opuszczam Invercargill i jade na wies… znowu korzystam z CS i zatrzymuje się u Victora – 65latka, który wlasnie przygotowuje się do konkursu i od czasu do czasu trenuje w domu gre na... instrumencie detym - chyba to tuba:)!
Nastepnego dnia budzi mnie w srodku nocy (o 7:00 rano;)) i zabiera ze soba do pracy - Vic pracuje w parku krajobrazowym wiec czas spedzamy w przyjemnym otoczeniu:)! Najpierw obwozi mnie samochodem po parku (dobrze, ze ma naped na 4kola to docieramy do wielu ciekawych miejsc), a potem 1,5 spacer na punkt widokowy… Za duzo nie widzimy bo jest deszczowa pogoda, ale spacer przez tzw. busz, był calkiem przyjemny!
Zapomnialabym o najważniejszym - lozko w którym spie przez kilka kolejnych dni ma podgrzewany materac. Po raz pierwszy nie musze zawijac się cala w kołdrę, żeby było cieplo:)!
A tak w ogole to ci Kiwi sa dziwni – w domach nie maja ogrzewania centralnego, nie maja kaloryferow… Dom, a wlasciwie tylko salon ogrzewany jest kominkiem, w pozostałych pokojach jest chlodno, a czasami wrecz mrozno – w zaleznosci od temperatury panujacej na zewnatrz:). Niektorzy dogrzewaja sie jeszcze klimatyzacja lub innym grzejnikiem na prad, ale najczescie w pokoju w ktorym sie spi jest naprawde zimno...
U jednych gospodarzy w domu nad ranem była temperatura 4C...(w nocy w kominku się nie pali)
Z takimi temperaturami mam teraz do czynienia:)!
P.S Zdjecia będą wkrotce bo teraz mam slabe polaczenie z internetem
P.S2 „Genek” do Bluff jeszcze zawitam… taki przynajmniej mam plan:)!