znowu zaleglosci blogowe... ale mam nadzieje, ze mi wybaczycie... bylam w dzungli:), a tam z internetem kiepsko:)! Juz biore sie do roboty...
Jestem wiec po drugiej stronie mostu, znowu w Malezji! Pierwszy przystanek Melaka. Tutaj dojezdza do mnie Jaja (znana Wam juz z wczesniejszej malezyjskiej przygody), ktora postanawia mi towarzyszyc przez kolejne 10 dni (tyle czasu jeszcze spedze w Malezji).
Melaka to dosc popularne turystyczne miasteczko, z bogata historia i widocznymi wplywami portugalskimi, holenderskimi, brytyjskimi i chińskimi:)! Na mnie samo miasteczko nie robi wiekszego wrazenia. Moze dlatego, ze jest zbyt goraco... za goraco. Na szczescie mamy przyjemne miejsce, w ktorym sie zatrzymujemy - agroturystyka/homestay w samym centrum miasta...Prawie 100 letni, drewniany dom, duzy ogrod, altanka.... rewelacja. A co! - nie moge byc w moim ulubionym Agro pod Toruniem to znalazlam sobie odpowiendnik malezyjski:).
Info praktyczne:
- polecam nocleg w Apa Kaba - 40RM/pokoj 2 osobowy - oczywiscie jak ktos lubi takie agrowe klimaty;)
- jak jest za goraco to polecam kino - jest klimatyzacja - zawsze to lepsze niz chodzenie po klimatyzowanych sklepach;)