Chyba sie uzaleznilam w Malezji od trekking;). Jak uslyszalam, ze w Singapurze tez mozna pochodzic po dzungli a przy okazji zdobyc najwyzszy "szczyt", wiedzialam ze musze sprobowac;)
Za towarzysza robila Sheila - Filipinka, ktora od 5 lat mieszka w Singapurze! Szczyt zdobylysmy szybko i sprawnie - no w koncu znajduje sie on na wysokosci 163.63 m n.p.m;)! Widokow po drodze nie bylo, ale spacer byl przyjemny - udalo nam sie spotkac lizardy i inne jaszczurki, stada motyli, a jeden ptaszek pomylil moje wlosy z gniazdem....;) - chyba czas na fryzjera:)!
Po zejsciu na niziny, zeby kontynuowac watek przyrodniczy, wybralysmy sie do Ogrody Botanicznego polozonego w samym centrum Singapuru - ogromy park, z niesamowita roslinnoscia - idealne miejsce na piknik...:)!
A wieczorem Singapur by night;)!
P.S. Musze Wam sie do czegos przyznac - jak jeszcze bylam w KK, trafilam do duzego centrum handlowego... a tam same markowe sklepy... weszlam wiec do pierwszego z brzegu - byl to ESPRIT - i na 0,5h ukrylam sie w przymierzalni ze sterta ciuchow:). Nic nie kupilam... chcialam tylko zobaczyc siebie w "normalnych" rzeczach...:). 2 pary spodni w ktorych chodze od kilku miesiecy juz troche mi sie znudzily:)! Nawet przez chwile zastanawialam sie nad zakupem czegos, no ale za chwile diametralnie zmieniam klimat i letnie ciuchy nie bede juz mi potrzebne... a ważą:)!