Geoblog.pl    przygoda    Podróże    Azjatyckie spełnienie... i marzenia o końcu świata    Cos mi to planowanie nie wychodzi....
Zwiń mapę
2011
15
maj

Cos mi to planowanie nie wychodzi....

 
Malezja
Malezja, Gopeng
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24548 km
 
Jest wieczor (14.05); 16.05 z samego rana musze stawic się na lotnisku…. Jestem bardzo blisko KL… czas pożegnać się z Jaja i Ryoqem i udac się do Kelly z CS….
Ale chwila, mam jeszcze około 30h? To jest sporo czasu… może zrobic cos szalonego? Cos co pozornie w ogole nie ma sensu? A gdyby tak pojechac na camp...? Moglibysmy wtedy wspolnie spędzić jeszcze caly dzien…. Co prawda znowu się oddale od KL, po to, żeby zaraz tam wrócić, ale czy wszystko musi być takie racjonalne:)?

Podejmuje decyzje (znowu angazuje monete:)) – wracam z J i R na camp, dzwonie do Kelly, ze jednak do niej nie przyjade (3razy przekładałam termin mojego przyjazdu.:)), wieczorem wezme nocny autobus bezposrednio na lotnisko… tylko 5h:)!

Była to najlepsza decyzja jaka mogłam podjac.. Camp polozony jest w oblizu dżungli nad rzeka, a dookola najrozniejsze plantacje… Podczas gdy panowie zajmuja się grupa studentow, Jaja bierze skuter i obwozi mnie po okolicy…. Pokazuje mi co tutaj uprawiaja – a to kakao, a to bawelna, tu hibiskus rosnie przy drodze, tam trawa cytrynowa… Ogromne plantacje drzew kauczukowych i duriana, rozne rodzaje imbiru i inne owoce egzotyczne, i tak dalej i tak dalej…

Wyjazd odkladam z godziny na godzine… szykuje się kolejna atrakcja… tubing (splywanie na oponie) na rzece… Jest to ostatni punkt programu zaplanowany dla studentow... mogę się przyłączyć….:)

Zabieramy opony i w droge… Szybka instrukcja, co robic czego nie robic i startujemy… na początku nurt rzeki jest dosc spokojny, jednak z czasem rzeka nabiera tempa… trzeba uważać na wystające kamienie i spiętrzenia… Po drodze mijaja nas ekipy z water raftingu – rzeka i do tego się nadaja… Zeby było ciekawiej po drodze mamy oberwanie chmury… niby nie ma to znaczenia bo i tak cali mokrzy jesteśmy, ale wiecej wody oznacza, ze nurt rzeki jeszcze bardziej przyspiesza.. Trafiamy na uskok… Każdy po kolei probuje go pokonac… Trudno jest wygraz z zywiolem … woda przewraca opony a delikwenta kotluje w wodzie… Na szczescie nad wszystkim czuwa ekipa przewodnikow, którzy w krytycznych momentach ratuja nas, żebyśmy się nie potopili….Po 2h walki dobijamy do brzegu… cali mokrzy i cali szczesliwi! Dla mnie to kolejne nowe i niezapomniane doswiadczenie….

Czas uciekac na lotnisko… ale czy Borneo na pewno nie moze poczekac? Cd soon….

P.S. Niestety z tubingu brak zdjec, z przyczyn oczywistych;)!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Jen
Jen - 2011-05-20 16:59
OMG the food pictures are killing me. Even the camp food looked amazing. What the heck was that banana leaf wrapped thing? And did you eat the fruit in the cacao? That's my favorite fruit in the world!! I've only had it once and I happily ate it until I got sick:)
 
Tata
Tata - 2011-05-20 22:25
Musze sprobowac wziac prysznic w spodniach tylko nie wiem co na to powie Zofia.....moze byc ciekawie i oszczednie.
 
 
zwiedziła 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 259 wpisów259 922 komentarze922 1646 zdjęć1646 15 plików multimedialnych15
 
Moje podróżewięcej
07.11.2016 - 16.11.2016
 
 
07.11.2015 - 27.11.2015
 
 
16.11.2013 - 09.12.2013