Znowu w Bangkoku... a to oznacza, ze aktu 3 dobiega konca:(((.
Mamy jeszcze 2 dni, zeby nacieszyc sie Tajlandia a przede wszystkim soba.... wiele wody uplynie w Mekongu, zanim zobaczymy sie znowu...
Ruszamy wiec na podboj Bangkoku - Zofie rozpiera energia - chce biegac, ogladac, jezdzic autobusami i tuk-tukami (niewazne gdzie:), wlasciwie sama nie wie do konca co chce:); Magda ma w sobie caly czas duzo z jezowca i biegac nie moze, a wlasciwie chodzic tez nie moze...
Decydujemy sie wiec zobaczyc tylko najwazniejsze miejsca (Magda dzielnie walczy z bolem!), ktorych nie udalo nam sie zwiedzic ostatnim razem, a ktorch nie mozna pominac bedac w Bangkoku - m.in Grand Palace z emeraldowym budda + Wat Pho z ogromnym lezacym budda.
Poza tym relaksujemy sie,, jezdzimy tuk-tukiem, a Ci co moga (Zofia i Monika) wkladaja nogi do akwarium pelnego rybek, zeby te mogly najesc sie do woli...:)! Magda stop nie zanurzyla bo nie bylysmy pewne czy rybki lubia kolce jezowca...:)!
2 dni mijaja szybko, za szybko....