Wypozyczylismy samochod, zeby zobaczyc co slychac w okolicznych wioskach... Przed Monika duze wyzwanie - jeszcze nie prowadzila samochodu w Azji, a do tego w kraju w ktorym jest lewostronny ruch...:)! Na poczatku bylo troche stresu - nie tylko musiala koncentrowac sie na tym, zeby jechac na wlasciwym pasie, ale jeszcze zeby nie potracic motocyklisty lub innego pojazdu dwu/trzy-kolowego...;) a do tego caly czas zamiast kierunkowskazu wlaczala wycieraczki - wszystko dziala tu odwrotnie:)). Na szczescie dosc szybko opanowala jazde lewostronna i po chwili zuzlowala po drogach tajskich tak jak po polskich;)!
W droge wyruszylysmy z Moniki kolezanka - tez Monika;), ktora mieszka w Chiang Rai i zdazyla juz poznac okolice. Mialysmy wiec lokalnego przewodnika:)! Trasa prowadzila przez urocze gory i doliny, porosniete polami ryzowymi i plantacjami herbaty. Od czasu do czasu zbaczalysmy z drogi, zeby sie zgubic - wtedy bylo najciekawiej - trafialysmy na ukryte wioski i plemiona zamieszkujace te tereny...glownie na plemie Akha, ktore mozna poznac po barwnych strojach i bardzo ozdobnych nakryciach glowy...
Zatrzymalysmy sie rowniez w przydroznym sklepiku z herbata, w ktorym zostalysmy poczestowane roznymi rodzajami lokalnej herbaty...
W drodze powrotnej, Monika (ta kolezanka;) zabrala nas do Czarnej Wioski - stworzonej przez lokalnego artyste! Bardzo mroczna wioska z przedziwnymi pomyslami na aranzacje wnetrz (zdjecia nie przeszly cenzury;)... miejsce to wygladalo jakby byly tam odprawiane satanistyczne rytualy...;)
Po wizycie, zeby oczyscic sie z czarnych mysli;), pojechalysmy do.... Bialej Swiatyni:)... Tym razem miejsce przypominalo palac Krolowej Sniegu:). Bylo jak w bajce...:)!