Kolejne miasto, kolejne waty - tym razem w Chiang Rai. Zofia mowi, ze watow juz nie chce ogladac... no bo w koncu jak juz widziala jeden to tak jakby widziala wszystkie;)!
Po zwiedzeniu wszystkich lokalnych atrakcji (czytaj: watow), spotkalismy sie na kawie ze znajomymi - bylo to mile spotkanie i prawie w 100% torunskie:)!
I ktoz by sie spodziewal... swiat robi sie coraz mniejszy....:)!
P.S
Jak wersja lux to na calego:) - w Chiang Rai czekal na nas superluksusowy pokoj...!!! Powiem tyle - lazienka jest wieksza od przecietnego pokoju w hostelu! Na razie w galerii tylko widok z balkonu...:)!