W koncu przyjemna temperatura, w koncu mozemy wsiasc na motor:)!
Jestesmy w gorach,w jednym z najrzadziej odwiedzanych zakatkow Laosu – i to nie dlatego, ze nie ma tu po co przyjechac, tylko dlatego, ze dojazd jest malo wygodny...:) My spedzilismy w autobusie z Vientiane 20h razem z tlumem rzygajacych, przepraszam - wymiotujacych lokalsow (wiele Azjatek ma chorobe lokomocyjna i w autobusach, nie rozstaje się z reklamowkami, które przezornie rozdawane sa na poczatku podrozy…)
Ale bylo warto….niesamowite widoki, przyjazni ludzi i … zblizajacy się Nowy Rok… - ale o tym w kolejnym odcinku….:)
Nie tylko dla krajobrazu warto tu dotrzec – podczas wojny Indochinskiej, dzien w dzien przez 9 lat!!!, polnocny Laos byl bombardowany przez Amerykanow… Tutaj, w jaskiniach chronila się ludność w trakcie nalotow.. Około 400 jaskin zostalo przeksztalconych w "ukryte miasto", które zapewnialo schronienie dla przeszlo 23000 osob z okolicznych wiosek… Bylo m.in centrum dowodzenia, szkola, byl szpital...
Do dzisiaj na tych obszarach odczuwalne sa skutki bombardowan – kazdego dnia od niewypalow ginie w Laosie jedna osoba!!!! Szacuje się, ze potrzeba kolejnych 20 lat, zeby "oczyscic" Laos z tego co zrzucili Amerykanie….