Jak widac zagadka okazala się prosta… przynamniej dla niektórych czytelnikow bloga...;)! Gratuluje – w nagrode możecie nadac imiona zolwiom, które wkrotce pojawia się na swiecie …! Poniżej - co się właściwie wydarzyło i jak do tego doszło...
Dotarlam do Kalipur (wioski, ktorej nawet nie ma na Google map). Sa tutaj dwa „Resorty”, w których można się zatrzymac – rzadowy i prywatny. Wybieram ten drugi … była to dobra decyzja. Właścicielem jest Alex - przesympatyczny Andamanczyk, który wiele serca wklada w prowadzony biznes - wysmienita kuchnia, ktorej polskladniki stanowia warzywa/owoce z wlasnego ogrodka, oczywiscie wersja organic (J&G, you would love it:)), zadbane domki tak jak i cale otoczenie… a co najważniejsze przeogromna wiedza Alexa na temat andamanskiej fauny i flory… ! Najbardziej jednak mnie zamurowalo jak zobaczylam Alexa sprzatajacego z plazy smieci (Michal, wiem, wiem trudno w to uwierzyc - hindus, który sprzata smieci - ale to prawda)!!!! Niestety jak twierdzi, doklada do interesu bo zbyt malo turystow tu dociera… caly czas liczy, ze sie to zmieni... zachecam wiec wszystkich wybierających się w tamte regiony do odwiedzenia Alexa – WARTO (www.andamanpristineresorts.com)!!!
W zwiazku z tym, ze turystow było niewielu (cale 7 sztuk!!!), Alex miał duzo wolnego czasu i spedzal go z goscmi cierpliwie odpowiadajac na liczne pytania… okazalo się, ze pobliska plaze upodobaly sobie zolwie a do tego wlasnie przypada cykl rozrodu … W srodku nocy wyruszyłam z Alexem odebrac porod:) - zolwie wychodza na plaze złożyć jaja jak jest odpowiednio wysoki stan wody a w tym dniu przypływ zaczynal się o 1am… Po prawie 1h chodzenia tam i z powrotem na horyzoncie pojawila się zolwica… Obserwowalismy, z bezpiecznej odległości żeby jej nie wystraszyc, najpierw jak szuka odpwiedniego miejsca legoweg a potem jak przygotowuje sobie „grunt” do zniesienia jaj. Przedstawienie się zaczęło - zolwica jak już zacznie proces znoszenia jaj wpada w dziwny stan, cos w rodzaju hipnozy - wtedy nie ma zagrozenia ze wyczuje nasza obecność - mogliśmy więc podejść bliżej zeby przygotować punkt obserwacyjny czyli dokopać się do dziury do której wpadały jaja … Przy okazji chciałam Was uspokoic – zolwica do dnia dzisiejszeg nie jest swiadoma, ze ktos ja podglądał… Po porodzie, samica zakopala dziure z jajami i wróciła do wody - na tym etapie kończy się jej troska o potomstwo. Dla nas i andamańskich strażników przyrody, którzy zajmuja się ochrona zolwi i którzy noc w noc patroluja plaze, dopiero teraz zaczela się praca! W naturalnych warunkach, gdyby te jaja zostaly pozostawione same sobie, przetrwaloby tylko 20% - reszta zostalaby zjedzona przez psy i ptaki. Żeby przed tym uchronić, jaja wykopaliśmy z piasku (116 sztuk!) i zakopalismy z powrotem w specjalnie przygotowanym do tego miejscu … Za około 60 dni wyklują się z nich żółwiki, które następnie zostana przeniesione do wody. Nie wszystkie zolwie przetrwaja w morzu. Czesc z nich nie przezyje zetkniecia z nowa rzeczywistości, ale szacuje się , ze w naturalnych warunkach przetrwaloby 1% zolwii, dzieki pomocy człowieka 41%!
Operacja trwala około 1,5h… przed 4rano wróciłam do swojej chatki. Zdazyłam zasnać kiedy rozległ się ogromny huk i zatrzęsło chatka… pierwsza mysl - zołwie atakuja... na szczescie to tylko kokos spadł na mój dach… ;)!