Darjeeling to przede wszystkim widok ;) pewnie jeden z najpiekniejszych na swiecie;) Mozna patrzec. Marzyc o podboju. Rozmyslac o potedze natury. Zdystansowac sie od wszystkiego. Ale najpierw trzeba wstac, bardzo bardzo wczesnie. My wstalismy o 4am. Absolutnie przemarznieci (w miasteczku zima,a gospodarze w hostelu postanowili wstawic nie zamykajace sie okienka - pomyslowosci gratulujemy) Z grupa nowopoznanych uroczych "bialasow" (Amerykanka z Hongkongu, Niemiec z Hongkongu, Brytyjka z Indii ;) pojechalismy na Tiger Hill (2500mnp); gore z ktorej najlepiej o swicie widac Kanczendzonge, gore wielka! trzeci najwyzszy szczyt Ziemi (ok 8500mnp). Jedna z najtrudniejszych gor swiata (w jej scianach zginelo niemal 40 himalaistow). Widok piekny! Slonce po kolei zapala szczyty...tu seria westchnien (och...ach...); naprawde niesamowite przezycie. Na deser widok krolewskiego Mont Everestu...malenki na horyzoncie, ginal gdzies za mgla..ale pobudzal wyobraznie. Piekne te Himalaje, ale dla nas niedostepne, przynajmniej na razie (Monika odgraza sie, ze jeszcze tu powroci ;)))
Jak to bywa z pieknymi widokami, trudno je opisac, chyba ze sie jest poeta (Monika jest, ale akurat gdzies wyszla a Michal specjalizuje sie w spiewaniu country) wiec nie pozostaje nam nic innego jak zaprosic do galerii...;)))