Po nocy spedzonej w Raju (uspokajamy, to tylko nazwa hostelu;)), ruszylismy obejrzec wymarle miasto Fatehpur Sikri oddalone od Agry o okolo 40km... Miejsce ciekawe, po latach swietnosci pozostaly puste palace, stajnie i jeszcze meczet, podobno jeden z najpiekniejszych w calych Indiach...
Ale nie o zabytkach bedziemy pisac tylko troche o milosci. By bylo ciekawiej na wycieczke nie wybralismy sie taksowka czy autobusem ale tuktukiem z malymi koleczkami i kierowca z wielkim sercem - doslownie... Oparcie w tuk tuku bylo w ksztalcie serca. driver serwowal nam milosne miksy bolywoodu z europejska techniawka, a wszystko to o 200 decybeli za glosno. Generalnie w Indiach wszystko co sie rusza po ulicach, lacznie z krowami, dazy do czolowego zderzenia, nasz tuk tuk takze...ale strach w oczach Moniki powstrzymywal naszego przystojniaka od ostatecznosci - jechal szybko i pewnie ;)) jazda tuk tukiem po hinduskiej ekspresowce pozwolila nam zajrzec do malych wiosek no i przezylismy szok....w Delhi bylo brudno...tu bylo koszmarnie brudno...tona w smieciach, niektorzy wrecz na nich mieszkaja, zyja w lepiankach, robia placki z krowich odchodow - dla wielu to chyba jedyny dochod...bardzo bardzo brudno, ale co ciekawe wciaz kolorowo - kobiety mimo biedy dbaja o ekstra sarii - kazda chce miec inne. Kolejny koszmar to biedni ludzie lezacy na ulicach, czesto wygladaja jakby mieli za chwile skonac - nikt sie nimi nie interesuje. Lepiej maja juz nawet swiete krowy, ktore pojawiaja sie wszedzie - moga przynajmniej liczyc, ze ktos je nakarmi albo da schronienie doslownie pod wlasnym dachem...o ludzi ulicy nikt nie dba....mimo wszystko ten brud, smrod jest fascynujacy, czasem magiczny i to nie tylko ze wzgledu na innosc...
A przed nami pierwszy pociagowy sleeper...lancuchy i klodki w pogotowiu ;)
Informacje praktyczne:
TukTuk do/z Fatehpur Sīkri - 400RS
Wstep do palacu - 260RS
Obiad - 200RS