Nasze plecaki jeszcze do nas nie dotarły a skarpetki nie zdają testu "trzech dni" - dlatego czas na zmianę garderoby!
Co prawda i tak większość lokalsow chodzi w maskach na twarzy ale woleliśmy nie ryzykować...
2h spędzone w mallu i znowu możemy przebywać wśród ludzi:)!
Łapiemy autobus do Lugang gdzie ponoć jest najładniejsza starówka w całym Tajwanie...
Znowu mały zong... zamiast wziąć minibusa, który by nas dowiózł na miejsce w 50minut, wsiadamy do jakiegoś autobusu podmiejskiego, który jedzie przez jakieś wioski i co chwile sie zatrzymuje... pokonanie 30km, zajmuje nam ponad 2h:)!!!
Ale sie nie zniechęcamy i zakładamy, ze jeszcze jakiś tydzień i nauczymy sie podróżować po Tajwanie!
Aha, w tym miejscu warto byłoby wspomnieć, ze Tajwańczycy są bardzo życzliwi i chcą bardzo pomoc, ale większość z nich mowi tylko po mandaryńsku;)
No wiec jesteśmy w Lugang gdzie trafiamy do kilku bardzo okazałych świątyń, spacerujemy sobie po uliczkach a na koniec trafiamy na dobre jedzenie:)! Zupa z kapusta, makaronem, krewetkami i jakimś dziwnym mięsem.... w końcu cos zjadliwego:)