jeszcze kilka dobrych godzin w samolocie i dolatuje do Londynu.... w zwiazku z tym, ze lece muzulmanskimi liniami, caly czas na telewizorku moge podgladac w ktorym kierunku jest mekka i jaka dzieli nas odleglosc od tego swietego miejsca... to tak gdyby ktos mial ochote sie pomodlic za szczesliwy lot:)!
Pierwszy ok kilku miesiecy europejski wschod slonca i przed 7 laduje na najwieksyzm londynskim lotnisku... Na szczescie czeka juz tam na mnie Kuzynka bo po 36h w drodze nie za bardzo wiem gdzie jestem...:).
W ciagu pierwszych dwoch dni, od czasu do czasu trace przytomnosc w ciagu dnia (=przysypiam), ale ogolnie aklimatyzacja przebiega bardzo sprawnie... a wszystko to dzieki polskim obiadom... Fajnie jest tak wpasc w odwiedziny do rodziny (ale sie zrymowalo:))
Z ciekawostek - jest to moja pierwsza wizyta w Londynie:). Musialam wyjechac az na koniec swiata zeby w koncu tu zawitac, haha:)!