Do Arrowtown dostalam sie z para mlodych ludzi z Chile, ktorzy podrozuja po NZ wynajetym samochodem (jest to najbardziej popularna forma podrozowania - wynajety samochod lub camp).
Wiekszosc osob udaje sie do pobliskiego Queenstown - znanego kurortu narciarskiego; jednego z najbardziej turystycznych miejsc w NZ!! Teraz zaczely sie ferie zimowe, wiec tym bardziej Queenstown zwiekszyl znaczaco liczbe mieszkancow;)
Ja mam to szczescie, ze moge zatrzymac sie u wyjatkowo goscinnych ludzi w Arrowtown - miescie, do ktorego jakis czas temu ciagnely pielgrzymki osob szukajacych szczescia, a dokladnie szukajacych zlota....:)!
Wiec u kogo tym razem mieszam? Nie sa to osoby z CS:)! Pamietacie Monike i Chrisa, ktorych poznalam w Dunedin? Na pewno pamietacie bo Monika jest z Torunia:))!!!. Otoz rodzice Chrisa, a tesciowie Moniki, mieszkaja w Dunedin, ale maja drugi, ladnie polozony dom w Arrowtown. Podczs mojej ostatniej wizyty w Dunedin, Chris dal mi klucze do tego domu i powiedzial, ze jak bede w okolicy to moge sie tam zatrzymac:))!! Zeby bylo ciekawiej, jak dotarlam do Arrowtown, w tym samym czasie na ferie zimowe przyjechala siostra Chrisa z rodzina i wpadli na kilka dni rowniez rodzice. Mama Chrisa, rewelacyjnie gotuje a co najwazniejsze lubi to... codziennnie wiec na kolacje byla uczta kulinarna... no i te pyszne desery....hmmmm - znalazlam swoje zloto;)! W ciagu dnia natomiast uprawialismy dluuugie spacery, zeby spalic to co sie zjadlo dnia poprzedniego:)!
Spedzilam wyjatkowo urocze kilka dni, w towarzystwie rodziny Moniki i Chrisa... szkoda tylko, ze ich zabraklo...