Jestesmy w Kota Kinabalu, czyli KK (wiele miast w Malezji ma dwie wersje - oryginalna i skrocona do inicjalow:)
Sa to moja ostatnie chwile na Borneo... ale zanim stad wyfrune przede mna przemile spotkanie i ostatnia borneanska przygoda:)!
Juz chyba wspominalam kilka razy, ze malezyjczycy to wyjatkowo goscinny narod..?!. Znowu mialam okazje sie o tym przekonac...
Ale od poczatku.... ostatnie dni postanawiamy spedzic w KK.... Jedyna atrakcja jaka sobie zafundowalismy to calodniowa wycieczka na pobliskie wyspy Parku Narodowego Tunku Abdul Rahman (20 minut lodzia od KK). Jest to bardzo popularne miejsce wypoczynkowe dla lokalnej ludnosci...
W sklad Parku wchodzi 5 wysp... Wybieramy sie na najbardziej rekomendowana dla tych co chca ponurkowac (my chcemy:)) - MANUKAN. A tam - tluuuuum!!!! Wiecej ludzi niz ryb w wodzie!!! Czym predzej postanawiamy stad uciec na duzo mniejsza wysepke (Suluk), na ktorej nie ma infrastuktury = nie ma ludzi!
Na poczatku zadna lodz nie chc nas tam zawiesc (pomimo, ze to 5 minut od MANUKAN), albo zadaja jakis chorych sum za podwiezienie... Ale w koncu udaje sie namowic jednego "kapitana" - do wytrwalych swiat nalezy:)))!!
No wiec trafiamy na wyspe i tam spotykmy 1 (jedyna na calej wyspie) rodzinke, pochodzaca z okolic KK. Bardzo szybko sie zaprzyjazniamy... zapraszaja nas na wspolny snorkeling (nurkowanie ale w uproszczenoej formie - tylko maska i rurka). Przy samej brzegu juz mozna poobserwowac co sluchac pod woda (spotkalam Nemo:)!!!!!!), ale duzo lepiej wyglada to 100-200metro dalej.... Wsiadamy wiec na lodz i odplywamy kawalek od wyspy... I tam po raz pierwszy w zyciu mam okazje poogladac niesamowicie kolorowy podowodny swiat!REWELACJA! Rafy koralowe, niebieskie rozgwiazdy, tlumy jezowcow (Siostra, kazali Cie pozdrowic;), kolorowe rybki, itd itd...:)!
Potem powrot na wyspe, grillowanie, piwo, wspolny powrot na lad, a na wieczor dostajemy zaproszenie na kolacje do ich domu:). Serwowane sa oczywiscie owoce morza i wino na deser:)!
Wyjatkowo mile to pozegnanie ze strony Borneo:)!